Boso, boso, boso. Nie inaczej :)
Kiedy tak patrzę na moją beztrosko bawiącą się Marysię, zauważam jedno - jej potrzebę chodzenia na boso... Odkąd pamiętam Marysia lubi ściągać wszelkiego rodzaju skarpety, kapcie czy inne obuwie i nie raz można się potknąć o nie w naszym domu. Wiele też razy można podejmować próby założenia jej takich skarpetek w ciągu dnia, ale prędzej czy później i tak je zdejmie, tylko po to, żeby biegać swoimi gołymi stópkami - czy to po domu, czy po piasku, czy po trawie...:)
No cóż wniosek z tego taki, że najlepsze obuwie, to brak obuwia. A chodzenie boso z pewnością przynosi również wiele korzyści, bo: masuje stopy, odpręża, relaksuje, jak również hartuje. Nie mówiąc już, że przez chodzenie boso mamy bezpośredni kontakt z naturą. A, że pogoda teraz sprzyja bosym spacerom...
To co? Idziemy pospacerować boso? :):):)
Marysia:
Kombinezon: Lidl
0 komentarze:
Prześlij komentarz